Jak, wszem i wobec, wiadomo, pan Koszmarny podróżować nie lubi. Ale są w tym całym podróżowaniu rzeczy, których pan Koszmarny nie lubi bardziej, niż innych, i właśnie o takiej jednej będzie niniejszy wpis. Żeby już nie trzymać szanownych czytelników w niepewności, powiem, że wpis ten będzie o plażowaniu. A konkretnie o plażowaniu w Czarnogórze. Na przykładzie dwóch miasteczek o wdzięcznych nazwach Buljarica oraz Petrovac na Moru.

Zanim zaczniemy: Czarnogóra nie jest członkiem Unii Europejskiej, na jej terytorium nie obowiązuje więc karta EKUZ. Jeśli planujesz podróż, to pamiętaj aby zorganizować ubezpieczenie turystyczne (tu możesz sprawdzić aktualne ceny).

Czarnogóra i plaże

Na początek zdradzę, że Czarnogóra do plażowania nadaje się raczej średnio, by nie powiedzieć, że się wcale nie nadaje. To znaczy, mamy tam niby dobrą pogodę (dobrą oczywiście do plażowania, bo sakramencki upał i żar lejący się z nieba w żaden sposób obiektywnie dobre nie są), mamy wodę cieplejszą niż w Bałtyku, ba, nawet widoczki mamy.

Problem polega na tym, że nie ma w Czarnogórze tego, co, nie wiem, może się mylę, jest chyba w plażowaniu dosyć istotne – otóż nie ma tam zbyt wielu plaży. To znaczy trochę ich tam jest (choć duża część linii brzegowej została prymitywnie zdewastowana i polana betonem), ale raz, że niewiele, a dwa, że zatłoczone.

Czyli lepiej, jakby ich nie było.

Buljarica

W tej miejscowości mieszkaliśmy, więc tutejsza plaża była naturalnym naszego celem pierwszego ataku. Apetyt pani Żon zaostrzyła właścicielka pensjonatu, która poinformowała ją, że plaża w Buljaricy jest najbardziej piaszczystą spośród najdłuższych w Czarnogórze.

To zresztą ciekawe, że jak świat światem, każdy gospodarz zawsze reklamuje okoliczne atrakcje, jako najlepsze w pewnej arbitralnie przez siebie wybranej kategorii. W tym wypadku akurat padło na “najbardziej piaszczystą, spośród najdłuższych”, ale równie dobrze mogło to być “najmniej wietrzna, spośród najurokliwszych” albo “najczystsza, spośród najbardziej zanieczyszczonych”.

Pensjonat w którym nocowaliśmy nazywa się Pataki Guesthouse i zdecydowanie mogę go polecić. To bardzo przyjemne miejsce, szczególnie dla rodzin z dziećmi.
Buljarica, plaża w oddali

Plaża w Buljaricy z bezpiecznej odległości.

Przejście przez ulicę

Aby dojść na plażę, musieliśmy najpierw przedrzeć się przez dosyć ruchliwą drogę. Mówiąc dosyć ruchliwą, mam na myśli, że samochody jechały po niej jeden za drugim, osiągając zawrotną jak na Czarnogórę prędkość w okolicach 60km/h, a do tego jechały sznurem, ciurkiem, z dwóch stron i bez przerwy.

Podeszliśmy więc naszą koszmarną zgrają (ja, pani Żon, dzieciok na malutkich nóżkach oraz dzieciok na dziecięcym wózeczku) do skraju drogi i czekamy. Czekamy, czekamy, czekamy… a tu nic. Żaden kierowca nawet nie pomyśli by się zatrzymać, więc ja, pan Koszmarny, bądź co bądź głowa rodziny, postanawiam wziąć sprawy w swoje ręce i rozglądam się wokół za jakimś przejściem dla pieszych.

Zamiast jednak przejścia dla pieszych, mój wzrok rejestruje parę turystów, którzy, sądząc po oprawie (pani z tlenionym włosem, w bikini oraz ręcznikiem przewieszonym przez ramię, pan z kolei gruby jak nie wiem co, w obcisłych kąpielówkach, z piwem w dłoni prawej oraz przeciwsłonecznym parasolu w dłoni lewej), również zmierzają na plażę. Dobra nasza, myślę sobie: oni nas poprowadzą. Facet ma swoje gabaryty, więc wejdzie pod koła któregoś z pędzących aut, którego kierowca chcąc uniknąć zderzenia na pewno się zatrzyma; a jak się nawet nie zatrzyma, to przecież tłuszczu ma ten gość z piwem i parasolem tyle, że zamortyzuje ten jego tłuszcz całą siłę uderzenia i raz, że nic mu się nie stanie, a dwa, że my, koszmarna zgraja, korzystając z zamieszania na pewno przedostaniemy się na drugą stronę.

Patrzę więc tęsknym wzrokiem na kobietę z tlenionym włosem i mężczyznę w zapasem tłuszczu, ale ma nadzieja niestety okazuje się płonna. Gdyż ponieważ zamiast na drogę, zmierzają oni w stronę przedziwnych schodków, które prowadzą gdzieś, nie wiem gdzie, pod powierzchnię albo nawet do wnętrza Ziemi. Obserwuję więc chwilę te schodki, które bynajmniej nie zachęcają, by na nie wstąpić, gdyż obślizgłe są i nawet z oddali czuć, że śmierdzą intensywnie.

– Co to za schody? – pyta pani Żon, gdyż zauważyła moje zainteresowanie.

– Nie wiem – wzruszam ramionami. – Pewnie jakiś bunkier z czasów wojny.

Czarnogóra samochodem

Wyjątkowo rzadkie ujęcie pustej drogi w Czarnogórze. Biały kruk.

Tajemny bunkier

I znów kieruję swoją uwagę na drogę, a tam znów sznur samochodów w jedną i w drugą stronę. Wtedy zapala się mojej głowie jakaś lampka i myślę, że co tak będziemy głupio stali przy drodze, skoro możemy wstąpić i ten bunkier przy okazji zwiedzić. Może tam, w tym bunkrze, wpadnie nam do głowy pomysł, jak sforsować szosę? Mówię więc:

– Idziemy!

I prowadzę koszmarną zgraję na schody prowadzące na pewno pod powierzchnię, a może nawet do wnętrza Ziemi. Na wstępie wita nas koślawy napis na murze, którego treści właściwie nie zrozumiałem (bo przecież nie znam czarnogórskiego narzecza), ale domyślam się, że znaczył: porzućcie wszelką nadzieję. Jako, że porzuciłem wszelką nadzieję już rano (wtedy gdy dowiedziałem się, że idziemy na plażę) pełen werwy chwyciłem wózek dziecięcy w dłonie i zszedłem po obślizgłych schodach w dół.

A na dole był mrok. Pachniało zgnilizną i zatęchłym moczem, niskie sklepienie sufitu muskało czubek mej głowy, pod nogami płynęła bliżej niezidentyfikowana breja. Tunel, myślę sobie, a skoro tunel, to musi być też w tym tunelu jakieś światełko. Patrzę na wprost i widzę ogromne plecy pełnego tłuszczu mężczyzny oraz tlenione włosy kobiety, a tuż za nimi… tak, tuż za nimi widzę światełko.

Więc idziemy w stronę tego światełka – tam pewnie będzie kasa biletowa do bunkru, myślę sobie – idziemy, idziemy, aż docieramy do schodów, które prowadzą na górę. Wbijamy na te schody, mijamy kolejne napisy na murach, aż wychodzimy na powierzchnię, gdzie ku mojemu zdziwieniu, zamiast kasy biletowej do bunkra, mamy przed sobą pełną samochodów drogę przez którą nie mogliśmy wcześniej przejść. Jednak, choć droga niby ta sama, to widzimy ją jakby od drugiej strony.

Zafrapowany podrapałem się po głowie, a pani Żon, która już domyśliła się, że właśnie przeszliśmy przez przejście podziemne, powiedziała do mnie takie oto słowa:

– Sam jesteś bunkier, bęcwale.

Plaża w Buljaricy

Plaża w Buljaricy

Plaża w Buljaricy z bliska.

Ale wracając do meritum… miłośnikom plażowania w Buljaricy trzeba oddać, że jest to plaża rzeczywiście dosyć długa. I w miarę piaszczysta, jeżeli definicję piasku rozszerzymy również na żwirek. A do tego położona całkiem malowniczo, bo w niewielkiej zatoczce pomiędzy dwoma monumentalnymi skałami. Da się po niej chodzić bez butów. Do wody też da się wejść. I też bez butów.

Wzdłuż plaży zorganizowano dosyć duże pole namiotowe, które sposobem swej organizacji cofnęło mnie w czasie gdzieś w okolice końca lat osiemdziesiątych (do wszystkich gówniarzy: tak, żyją jeszcze ludzie, którzy pamiętają lata osiemdziesiąte), gdy jako mały szkrab jeździłem z rodzicami nad Bałtyk i mogłem obserwować właśnie tego typu przybytki. Jest to więc pole absolutnie oldskulowe – zero cienia, zero wolnej przestrzeni, zero prywatności i do tego rzadko rozstawione toalety.

Po drugiej stronie pola namiotowego znajduje się odrobina zieleni, jakieś mokradła, czy tam szuwary nawet. Czyli ładnie, choć polecałbym jednak ową odrobinę zieleni obserwować z bezpiecznej odległości, gdyż bowiem zapędzając się w tej zieleni środek na własnej skórze, czy też raczej własnym węchu, przekonamy się, iż toalety są naprawdę zbyt rzadko rozstawione.

Anyway, plażę można polecić o tyle, że w całej Czarnogórze mogą być poważne problemy ze znalezieniem lepszej. Zresztą, tak obiektywnie, plaża w Buliaricy byłaby całkiem niezła, gdyby tylko nie ci ludzie, co się na nią zjeżdżają.

Buljarica

Zadeptanie – 5/6
Miodność – 3/6

Ogólnie: Ujdzie.

Petrovac na Moru

Jeżeli zapytacie mnie, czemu pojechaliśmy do tego miasteczka, to nie będę miał problemów z odpowiedzią i powiem wam, że:

– Nie mam zielonego pojęcia!

Być może dlatego, że jest ono oddalone od Buljaricy o zaledwie kilka kilometrów, ale, doprawdy, nawet ten niewielki dystans nie usprawiedliwia czynności tak bezsensownej, jak wizyta w Petrovac na Moru. Otóż miejsce to nie ma żadnych zalet, co właściwie nie byłoby jeszcze takie złe: główny problem polega bowiem na tym, że ów brak zalet, próbuje sobie Petrovac rekompensować nadmiarem wad.

Z zaparkowaniem w sezonie może być problem. Mamy wprawdzie do dyspozycji kilka parkingów (płatnych), ale podczas naszej wizyty tak się niefortunnie złożyło, że wszystkie były zajęte do ostatniego miejsca. Jest to oczywiście wynik tego, że do kurortu tłumnie zdążają turyści. Czemu to robią? Och, doprawdy nie mam pojęcia.

Plaża w Petrovac

Plaża miejska w Petrovac na Moru – świetne miejsce, żeby sobie postać.

Cóż można robić w Petrovac? Niektórzy mogą sądzić, że da się tam poleżeć na plaży, ale nie jest to prawdą. Jest tam bowiem tak dużo ludzi, że, o ile dobrze pójdzie, to na plaży da się tam co najwyżej postać.

A co poza plażowaniem? Można się przejść po przystani, można sobie zerknąć na skały, co z wody wystają.

Można też sobie zjeść, bo jedzenie, jak wiadomo, uspokaja. Więc pan Koszmarny sobie na przykład poszedł zjeść, do lokalu tuż przy wodzie o nazwie Mediteraneo. To nie jest zły lokal. To, mógłbym nawet powiedzieć, lokal bardzo dobry. Może nie najtańszy, ale jedzenie zacne. Na przykład grillowana ośmiornica bardzo przypadła mi do gustu:

Grillowana ośmiornica

Grillowana ośmiornica, już odrobinkę nadgryziona przez pana Koszmarnego.

Co jeszcze, oprócz plażowania na stojąco, oglądania skał wystających z wody oraz zjedzenia całkiem dobrego posiłku można w Petrovac robić?

Otóż oprócz tego można z Petrovac wyjechać. I właśnie to najbardziej mi się w tej miejscowości podobało. Jeżeli więc miałbym cokolwiek polecić, to, z dwojga złego, zaproponuję wam jednak wizytę w Buljaricy. Tam jest lepiej. Niewiele lepiej, ale lepiej. Bo tak naprawdę, choć Czarnogóra swoje plaże ma, to chyba tylko po to, aby się z niej inne państwa nie nabijały.

Petrovac na Moru

Zadeptanie – 6/6
Miodność – 2-/6

Ogólnie: Nie polecam.

pankoszmarny

pankoszmarny - człowiek widmo, człowiek orkiestra. podróżnik, mąż, ojciec, póki co jeszcze nie dziad. podróże traktuje jako zło konieczne, co nie przeszkadza mu być niezastąpionym drogowskazem dla zagubionych duszyczek. blog podróżniczy koszmarnewakacje.pl to jego konik, pasja oraz szaleństwo w jednym.

28 komentarzy

  1. mr pisze:

    Miałem chęć na Buljaricę ale po przeczytaniu tego tekstu straciłem ochotę by tam jechać.

  2. Habr pisze:

    Jesteśmy właśnie w Czarnogorze i Petrovac bardzo nam się podobał. Ładna promenada i super widoki, ludzi nie za dużo. Nie plazowalismy ale wybraliśmy się ścieżką na klifie wiodącą przez las i 3 tunele do plaży Perazica Do. Bardzo przyjemnie iść w cieniu na klifie i oglądać piękne widoki. Na samej plaży Perazica Do straszy niestety niedokończone hotel As.

    • pankoszmarny pisze:

      Dziękuję za komentarz. Cieszę się, że Petrovac wam się podobał – ja być może trafiłem tam w zły dzień.

  3. Aga pisze:

    Ja właśnie jestem w Petrovac. Prawda taka, że jest tu jedna plaża na której się niestety nie da położyć. Leżą tylko leżaki…. Oczywiście płatne.
    Miejscowość dla Rosjan. Jest ich tu mnóstwo. Całe szczęście, że mamy samochód i zwiedzamy plaże dzikie. W Buljaricy, jak dla nas jeszcze gorzej. Po za tym niesamowity brud…
    Jak Czarnogóra to tylko i wyłącznie dzikie plaże.
    Zgodzę się, że jest piękna ścieżka spacerowa no i ceny jak dla Polaków bardzo przystępne.

  4. Bara pisze:

    Właśnie dzisiaj wróciłam z Budvy. Byłam w Petrovac i jestem zachwycona. Plaża może wydać się zatłoczona ponieważ rozstawiono wiele parasoli i leżaków. Ale tylko może 10 % z nich było zajętych. Mnóstwo restauracji, sklepów turystycznych i z upominkami.
    Piękne widoki, wspaniałe skały, ciekawy spacer wzdłuż linii brzegowej, ale wysoko na clifie. A w dole cudowne turkusowe kolory morza. Droga prowadzi do plaży Perazica Do przez 3 tunele . A przy plaży niedokończony hotel gigant. Ciekawi mnie jego historia.
    Ogólnie piękne miejsce, polecam.

    • pankoszmarny pisze:

      Dziękuję za komentarz. We wrześniu rzeczywiście może być tam fajnie, bo jest już znacznie mniej ludzi.

      • Ann pisze:

        A kiedy Wy byliscie? ja planuje koniec sierpnia wrzesien. Moze wyjedzie juz troche ludzi. Gdzie wynajeliscie auto?

  5. Hanka pisze:

    Pomocny artykuł, dzięki!

  6. Piotr pisze:

    Bez urazy. Takich bzdur, dawno nie czytałem. W Czarnogórze byłem 7 razy, w tym w Petrovacu 2 razy (2011 i 2019). Mało tego, na pewno tam jeszcze wrócimy. Z racji bycia belfrem, muszę jeździć w szczycie sezonu. Tłok na pewno nie większy, niż nad Bałtykiem w lipcu, nie wspominając już np. Makarskiej w Chorwacji, gdzie na kawałku betonu ciężko nawet postać. Miasteczko pięknie położone, z przepięknym widokiem na dwie wysepki. Blisko do najbardziej znanych miejsc w Czarnogórze: Svatego Stefana, Budvy i Zatoki Kotorskiej – w kierunku płn. i Starego Baru, Jeziora Szkoderskiego, czy nawet Albanii – w kierunku płd. Przed moim pierwszym wyjazdem do Czarnogóry w 2011 r. też naczytałem się komentarzy, jaki tam panuje „syf” a… odchody, wręcz leżą na każdym kroku. Więc pojechałem sprawdzić i doznałem olśnienia! Te negatywne opinie piszą ludzie… zachwyceni Czarnogórą, którzy chcą w ten sposób zniechęcić innych, by nie… podebrali im miejsca. Nie jestem psem ogrodnika, więc zachęcam do zwiedzenia tego malutkiego, ale pięknego kraju i jego cudownych, bardzo przyjaznych Polakom mieszkańców. Kilku z nich, mogę zaliczyć do… przyjaciół. Trzy inne moje pobyty, to malutki Prcanj w Zatoce Kotorskiej – perle Bałkanów (jedyny fiord na południu Europy). Plaże może różnią się od piaszczystych, ale każdy (jak tylko… chce) znajdzie coś dla siebie, za to widok gór schodzących do samego morza – rekompensuje wszystko! Pozostałe dwa wyjazdy to Budva i Bar, fajne ale to już miejscowości bardziej komercyjne – fajne dla młodych. Podsumowując. Jeżeli chciał Pan zniechęcić potencjalnych czytelników do wyjazdu, by mieć więcej miejsca dla siebie – rozumiem. Jeżeli pisał Pan to na poważnie, znając świetnie sytuację – nie rozumiem. Ale to Pana artykuł i Pana opinia. Pozdrawiam.

    • Piotr pisze:

      P.S.
      Najdłuższą plażą w Czarnogórze, nie jest Buljarica. Jest nią Velika Plaza w Ulcinij – ciągnie się prawie 13 km. i jest z ciemnego (pono leczniczego) wulkanicznego piachu.
      Właścicielka wprowadziła Pana w błąd (może nieświadomie).
      Jeszcze raz pozdrawiam.

    • pankoszmarny pisze:

      Dziękuję za wartościowy komentarz i przedstawienie swojego zdania. Zgadzam się, że Czarnogóra jest piękna, a Petrovac na Moru fajnie położone (bo ładny widok i wszędzie w miarę blisko). Chciałbym tylko zdementować sugestię, jakobym zniechęcał innych, by sobie samemu zapewnić więcej miejsca. Byłoby to z mojej strony zachowanie całkowicie pozbawione sensu, bo raz, że wpływ mojego bloga na rzeczywistość jest pomijalna, a dwa, że do Petrovac nie planuję wracać. Również pozdrawiam.

    • Paweł pisze:

      Pan Koszmarny
      Ma 100 % racji co do Czarnogóry za mało plaż na tą ilość turystow.
      Wszędzie patodeweloperka, Petrovac to koszmarne miasteczko, nic tu nie ma.
      Nie wiem jak można je nazwać klimatycznym, ktoś je tak nazwał, przecięta wieś w Chorwacji ma więcej klimatu.
      Tłok niemiłosierny, kto pozwolil wybudować tu apartamentowce !! na samej plaży.
      I jedno straszydlo.
      Koszmar

      Serio może Pan sie wybierze w inne części świata i zobaczy jak takie miejsca moga wyglądać.

      Kraj piękny ale dla kasy został zaorany, taka bałkańska Hiszpania w najgorszem wydaniu, byłem tu raz i poraz ostatni.

  7. Krzysiek pisze:

    Byliśmy we wrześniu tego roku z żoną zarówno w Buljaricy, jak i Petrovacu. Petrovac to faktycznie porażka – makieta dla turystów w czystej postaci, zatłoczona, głośna, męcząca. Jednak muszę wziąć w obronę Buljaricę.

    O ile północna część plaży – ta bliżej Petrovaca – zasiedlona jest przez stonkę turystyczną na leżakach, raczącą się wrzaskiem dzieciorów i głośną łupanką z plażowych głośników, o tyle środkowa, a zwłaszcza południowa część plaży jest praktycznie wyludniona. Zero barów, zero plaskavic, zero muzyki, piasku już nie ma, są kamienie, ale jest urokliwie i można podziwiać rybki w pod wodą. Nawet jak zadokowaliśmy się w Petrovacu, to i tak jeździliśmy regularnie do południowej części Buljaricy. Polecamy również wizytę w monastyrze, górującym nad wioską.

  8. Emi pisze:

    Pan Koszmarny chyba niewiele podróżował po Czarnogórze,bo np w Sutomore plaża jest i piaszczysta (nie jest to piasek miałki jak mąka,ale piasek) i szeroka,czysta,o ile ludzie jej nie zabrudzą rzecz jasna. Brak pomysłów na spędzenie czasu w Petrovac może wynikać z tego,że podróżuje Pan z małymi dziećmi jak się domyślam, które jednak dość mocno ograniczają takie atrakcje jak piesze trasy,które oferuje to miejsce.Polecam może kurort hotelowy ze zjeżdżalniami i basenami z czystą chlorowaną wodą albo po prostu nasz Bałtyk, który też lubię. Czarnogóra jest bajeczna,urokliwa,malutka,ale jakże treściwa w swoim pięknie!

  9. Edward pisze:

    Mnie też najbardziej podobało się jak wyjeżdżałem. Zgadzam sie w 100%. Byliśmy tam w 2011 roku (Petrovac), przyjechaliśmy w sobotę a w niedzielę rano pojechaliśmy do Chorwacji na Pag.

  10. Edddie77 pisze:

    Tacy ludzie powinni jeździć nad Bałtyk tylko, obciach taki artykuł, jeśli nie potrafi się zrozumieć kultury i mentalności innych narodów, to lepiej nic nie pisać.

  11. Alicja pisze:

    Jesteśmy na pare dni na Riwierze Budvańskiej – jak ją zwą, dokładniej w Petrovac. O plażowanie trzeba zapomnieć. W ogóle jeśli mielibyśmy tu być i zostać na całe wakacje, z pewnością byłyby one nieudane 😂. Palaczy 100%, plaża zawiera drobne kamyki i tony petów, jeśli myślicie o świeżym powietrzu to zapomnijcie, oddychać można jedynie dymem papierosowym. Pełno kotów, które jak sami widzieliśmy robią sobie kuwety w miejscach, które jeszcze nie zostały zajęte, na co później ludziska kładą sobie ręczniki i kładą się by opalać plecy – nigdy nie widzieliśmy tak syfiastych płaz, a uwierzcie mamy ich trochę za sobą. Tak piękne krajobrazowo państwo powinno zadbać o czystość i jakiś ogar przy wodzie. Nie zgadzam się z opinia autora, ze płaz jest mało, ilość byłaby wystarczająca gdyby nie fakt obecnego syfu. Bo czy to Budva, czy Petrovac czy Sutomore wszędzie pełno papierochow, plastiku i śmieci ogólnie.

  12. Marcin pisze:

    Cześć
    Byliśmy w Petrovacu w drugiej połowie Sierpnia 2022r w siedem osób z trójką dzieci. Na plażę rzeczywiście jeździliśmy do Buliaricy, korzytaliśmy z dobrodziejstw płatnej plaży. Chciałbym w tym miejscu absolutnie zaprzeczyć niepochlebnym opinią o tych wspaniałych miejscach. Czarnogóra to kraj gdzie trzeba sobie po prostu radzić a okoliczności przyrody i estetyka przyrody powala. Pojechaliśmy tam samochodem z Łodzi z noclegiem na Węgrzech w Zalakoros. Czarnogóra jest wspaniała, przepiękna i z pewnością trzeba tam pojechać.

  13. Velt5 pisze:

    Pierdoły
    Kemping jest w lesie, całkiem dobry, może to nie standard włoski ale toalety dwa razy dziennie sprzątane, dużo pryszniców, na plażę idzie się łąką, na początku czerwca plaża była wyludniona. Nie czytać głupot pisanych dla jaj, tak by się koszmarny nick zgadał

  14. Michal pisze:

    Dziękuję za wyczerpujący opis .Zaraz tam wyjeżdżamy . Po przejechaniu Albanii ,już chyba nic nie zdziwi .pozdrawiam .

  15. Czoper pisze:

    Witam ja byłem w Montenegro trzy razy w tym dwa to Petrovac super miejscówka jak na nich czyste miasteczko plaża wąska ale urokliwa zdrowotny w czasach Jugosławii to było uzdrowisko. Piękne klify i cześć starówki gdzie można poskakać do krystalicznie czystej wody 💪 polecam zwiedzić całą Czarnogórę z Petrovaca dobra bazą wypadową👌

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *