Silves zdecydowanie nie jest pierwszym, co przychodzi na myśl, gdy zaczyna się wymieniać główne atrakcje Algarve. No bo południowe wybrzeże Portugalii to przecież morze, plaże, klify, a nie jakieś tam stare zamki, które nie dość, że na wzgórzu, to jeszcze piętnaście kilometrów w głębi lądu. Nie może więc dziwić, że pan Koszmarny – człowiek o nastawieniu nonkonformistycznym, a może nawet hipsterskim – właśnie zamek w Silves wybrał jako pierwszy punkt swojej podróży po półwyspie Iberyjskim.

Dojazd w historycznym sosie

Miasto położone jest na niewielkim wzgórzu, na szczycie którego znajduje się główny cel większości turystów, czyli ruiny mauretańskiego zamku. Można pomyśleć, że jeżeli coś jest wysoko, to powinno być dobrze widoczne i zasadniczo jest to prawdą. Zamek jest dobrze widoczny. Dobra widoczność nie oznacza jednak, że łatwo tam trafić. Przy wjeździe do miasta, zaraz po przekroczeniu rzeki Arade, pan Koszmarny skręcił w złą stronę i ostatecznie by dotrzeć do zamku, musieliśmy objechać Silves dookoła.

Żeby dobrze oddać poczucie straconego czasu, jakie towarzyszyło nam podczas przejażdżki, uraczę was krótkim wykładem z historii miasta. Otóż powstało ono dawno temu, tak dawno, że najstarsi górale z Monchique tego nie pamiętają. Dość powiedzieć, że Silves istniało już przed najazdem Imperium Rzymskiego na Algarve (który to najazd był rzecz jasna częścią najazdu na cały półwysep Iberyjski). Jak się nazywało wcześniej, tego nie wie nikt, grunt, że Rzymianie nadali mu miano Cilpes.

Silves w Portugalii
Zamek w Silves.

Nie jest to zbyt ładna nazwa – tak musieli pomyśleć sobie Arabowie, bo w VIII wieku postanowili zdobyć miasto i nazwać je dla odmiany Xelb. Rządy Maurów trwały kilka stuleci, ale nic na tym świecie nie trwa wiecznie, więc pewnego słonecznego dnia (bo pogoda w Portugalii zawsze jest słoneczna) zaczęła się rekonkwista. W jej trakcie Silves kilkukrotnie przechodziło z rąk do rąk, aż wreszcie nastał rok 1189, kiedy to portugalski król Sancho I zdobył miasto ostatecznie i nieodwołalnie. Czy Sancho I był dalekim przodkiem znanego Sancho Pansy? Tego wam nie powiem, gdyż ponieważ nie wiem 😉

Mauretański zamek 

Jak już wspominałem, Castelo de Silves góruje nad miastem i aż się prosi, żeby do niego wstąpić. No to pan Koszmarny wziął i wstąpił. Wejście jest oczywiście płatne i w roku 2018 kosztowało 2,8 euro za osobę dorosłą. Czy sypnąć groszem? No cóż, jeżeli już wylądowało się w dawnej stolicy Algarve, to właściwie nie ma zbyt wielu alternatyw, jeżeli chodzi o ciekawe wykorzystanie czasu.

Widok z zamku

Zamek w Silves to podobno jedna z najlepiej zachowanych mauretańskich fortyfikacji w Portugalii. Czy tak w istotcie jest, to już ciężko panu Koszmarnemu jednoznacznie stwierdzić. Muszę wam bowiem zdradzić jedną ze swych najgłębiej skrywanych tajemnic i powiedzieć wprost: tak naprawdę gówno wiem o ogólnym stanie mauretańskich fortyfikacji z Portugalii.

Zamek w Silves, Portugalia, Algarve

Sam spacer po murach sprawił panu Koszmarnemu nieco przyjemności, bo i wiaterku trochę było i widoczki nawet jako-tako. Oprócz spaceru po murach, można się też poprzechadzać po dziedzińcu, którego spora część zajęta jest przez stertę wystających z ziemi kamieni (czytaj: stanowisko archeologiczne). Te kamienie są rzecz jasna zabytkowe, że hej. Ogólnie jednak trzeba powiedzieć, że jeżeli ktoś decyduje się na podróż do Silves, to nie powinien spodziewać się na miejscu nie wiadomo jakich cudów. Cudów bowiem nie ma.

Stanowisko archeologiczne
Zamek w Silves

Jeżeli chodzi o dzieci, to dla nich największą atrakcję zamku stanowiły koty. Co tam historia, co tam kupy gruzu, co tam Maurowie i początki chrześcijaństwa. Liczą się tylko kotki. Te co leżą pod murkami, te co się drapią za uszami, te co leniwie się przeciągają. Oczywiście niezdrowe zainteresowanie sierściuchami będzie nam towarzyszyło przez cały wyjazd, bo i cała Portugalia jest szczelnie pokryta kotami. Pełno ich wszędzie: i w Sagres, i w Porto Covo, i w Lizbonie.

Jeżeli planujecie podróż na południe Portugalii, to powinien zainteresować was mój tekst rozbijający na części pierwsze wynajem samochodu w Algarve. Serdecznie polecam, szczególnie, że zawiera on dużo informacji praktycznych.

Miasto Silves

Po ogarnięciu zamku i wygłaskaniu do sucha wszystkich napotkanych po drodze kotów, przeszliśmy się troszkę po mieście. Silves nie robi jakiegoś oszałamiającego wrażenia, ale trzeba przyznać, że ma w sobie nieco uroku. To typowe portugalskie miasteczko, z typowymi dla takowych wąskimi uliczkami oraz surową zabudową kolorowych domów. Jest spokojnie, jest cicho, jest sennie. Taka Portugalia w pigułce (lekko usypiającej).

Silves, Portugalia
Uliczka w okolicach zamku.

Można się tu udać choćby dla odmiany po pełnych turystów i dramatycznie skomercjalizowanych nadmorskich kurortach w regionie Algarve. Nastrój panujący w Silves, przypominał panu Koszmarnemu raczej ten z miejscowości położonych nieco bardziej na północ, czyli w regionie Alentejo.

Ulica w Silves, Algarve
Kolejny przykład uliczki.

Jeżeli ktoś ma parcie na zabytki, to poza samym zamkiem zbyt wiele ich tu nie znajdzie. Od biedy, na odrobinę uwagi może zasługiwać XIII-wieczna katedra, która znajduje się w pobliżu wejścia do odrestaurowanej fortecy.

Katedra w Silves
Katedra z XIII wieku.

Będąc w dawnej stolicy Algarve nie sposób nie zwrócić uwagi na ciekawą aranżację skrzynek elektrycznych, które interesująco urozmaicają przestrzeń miejską. O skrzynkach będzie jeszcze mowa w najbliższym wpisie dotyczącym Carvoeiro. Na razie tylko dwa zdjęcia na zachętę:

Skrzynki elektryczne w Silves
#silvesboxes

Informacje praktyczne

  • Bilet wstępu na zamek kosztuje 2,8 euro.
  • W środku twierdzy, oprócz wykopalisk, znajduje się niewielki park oraz mała knajpka z tyleż niespecjalnym, co drogim jedzeniem.
  • Za czasów panowania Maurów, miasto było stolicą regionu.
  • Zwiedzanie Silves można potraktować jako odtrutkę, jeżeli znużyły was nadmorskie kurorty Algarve. Dla przypomnienia, w kolejności od najgorszych: Albufeira, Portimao, Lagoa, Lagos.

Czy warto pojechać do Silves?

No cóż, tak średnio warto. Jeżeli ktoś potrzebuje oderwać się na chwilę od zgiełku wybrzeża, to można. Ale nie trzeba. Nic na siłę. Szczerze mówiąc, pan Koszmarny się tu nieco wynudził i podczas wakacji w Portugalii zwiedzanie innych zamków już sobie odpuścił.

Silves
Miodność: 3=/6
Zadeptanie: 3/6
Opinia ogólna: można zobaczyć.

pankoszmarny

pankoszmarny - człowiek widmo, człowiek orkiestra. podróżnik, mąż, ojciec, póki co jeszcze nie dziad. podróże traktuje jako zło konieczne, co nie przeszkadza mu być niezastąpionym drogowskazem dla zagubionych duszyczek. blog podróżniczy koszmarnewakacje.pl to jego konik, pasja oraz szaleństwo w jednym.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *