Po kilku dniach pobytu w Czarnogórze, pan Koszmarny miał już serdecznie dosyć morza. Pani Żon bezbłędnie zdiagnozowała pierwsze oznaki zniechęcenia i zarządziła, że zamiast nad morze skoczymy nad jezioro. Czyli znów będzie wilgotno. Szanowni państwo, zapraszam serdecznie nad Jezioro Szkoderskie!

Rejs statkiem postanowiliśmy ugryźć od strony niewielkiej miejscowości o dźwięcznej nazwie Virpazar. Aby tam dotrzeć, trzeba było wbić się samochodem w góry i było to bardzo przyjemne doświadczenie, gdyż… uwaga, uwaga! W górach nie ma korków! Jechało się tak dobrze, że o mało nie przegapiliśmy zjazdu do samego Virpazar.

Interesuje Cię rejs po Jeziorze Szkoderskim? Jeśli nie chcesz marnować czasu na miejscu, to tu możesz zamówić rejs wcześniej.

Jezioro Szkoderskie – rejs

To będzie dosyć długi wpis blogowy. Dlatego też na samym początku podam zestaw najważniejszych informacji, żeby niecierpliwi nie musieli przedzierać się przez całość:

  • Rejs po Jeziorze Szkoderskim to czarnogórski top, jeśli chodzi o atrakcje, które nie znajdują się nad wybrzeżem. Generalnie jest to super wycieczka dla wszystkich miłośników przyrody i nie tylko.
  • Sam rejs po Jeziorze Szkoderskim trwa on zwykle od 1 do 4 godzin (oczywiście im dłuższy rejs, tym wyższa cena). Podróżującym z małym dzieckiem polecam krótsze trasy.
  • Czasem się zdarza, że wieje silny wiatr lub mocno pada deszcz i wtedy łodzie nie wypływają na jezioro.
  • W zależności od tego jaka będzie długość trasy, podczas rejsu można zobaczyć takie punkty jak: twierdza Grmožur (czyli lokalne Alcatraz), delta rzeki Morača, klasztor Kom oraz monastyr Vranjina. 
  • Podczas rejsu może trochę wiać, dobrze więc zabrać ze sobą coś cieplejszego (np. bluzę). Jeżeli wycieczka ma objąć dotarcie do ukrytej plaży, to możliwa będzie również kąpiel w jeziorze (wtedy przyda się kostium).
  • Jezioro Szkoderskie położone jest na granicy z Albanią i jest największym jeziorem na Półwyspie Bałkańskim. Pływają w nim podobno gigantyczne karpie (nawet do 40 kilogramów!).
  • Cena rejsu po Jeziorze Szkoderskim zależy od liczebności grupy, ale zwykle wynosi około 15 euro za osobę. Jeśli chcesz zarezerwować wcześniej wycieczkę, to możesz zrobić to w tym miejscu.

Ok, skoro wiemy już to, co najważniejsze, czas przejść do części dla koneserów…

Kormorany, Czarnogóra

Punkt widokowy na Jezioro Szkoderskie (tylko dla ptaków, ale zawsze)

Naganiacz(ka)

Zjazd był wielce niepozorny – ot, zwykły skręt na przejazd kolejowy. A tuż za przejazdem przemiła pani w koszulce tamtejszej wypożyczalni łódek Kormoran. Która to pani wdzięcznymi ruchami swych drobnych dłoni wskazuje nam, że w lewo, kurde, mamy skręcić. Niby na parking. Więc skręcamy w to, kurde, lewo. Na ten niby parking, który to właściwie nie tyle jest parkingiem w naszym rozumieniu tego słowa, co zwykłą polną drogą. Ale skręcamy i parkujemy w pełnym słońcu, bo dzień był oczywiście (jak to w Czarnogórze) diabelsko upalny.

Po wykonaniu skomplikowanego manewru parkowania (żebyście wiedzieli – na kopertę), wysiadamy z auta. Zabieramy się już do wypakowywania dziecioków, a tymczasem urocza pani w kostiumie Kormoran już jest tuż przy nas. I tłumaczy nam swą nienaganną angielszczyzną, że:

– Jakie to, kurde, szczęście, że na mnie trafiliście,. bo macie niepowtarzalną dzięki temu okazję, by sobie zwiedzić sobie Jezioro Szkoderskie za jedyne trzydzieści euro.

Patrzę na nią i zastanawiam się, czy cena 30 euro to bardziej szczęście, czy pech. Lecz niedługo to moje myślenie trwa, bo przecież przyjechaliśmy do miejscowości Virpazar w jednym celu, a cel ten zbieżny był z tym do czego nas urocza pani nagabuje. Mając w pamięci Perast, gdzie łódkowa mafia narzuciła zmowę cenową, podejmujemy błyskawiczną decyzję, że dobra. Niech będzie, popłyniemy z panią kostiumie Kormoran. Na co ona:

– Toć przecież nie ze mną popłyniecie, ale z kapitanem łódki.

– Kapitanem? – pytamy zaskoczeni.

– Ano kapitanem – doprecyzowuje ona – i nie jest to byle jaki kapitan, bo jest to kapitan i przewodnik (w jednym), który jest obyty z językiem angielskim. I to nie byle jak, bo w ilości całych trzech słów.

Jezioro Szkoderskie, Czarnogóra

Mały spoiler: tak wygląda Jezioro Szkoderskie z poziomu wody. Jak widać, rezerwat przyrody pełną gębą

O znajomości języków

To dziesięć razy słabiej niż ja, pan Koszmarny, myślę sobie. Ale nic nie mówię, bo przemiła pani już nas prowadzi w kierunku łódki. Jako, że lubię konkretne kobiety, co się w tańcu nie pie… co dobrze prowadzą w kierunku łódki, idę w ślad za nią. A w ślad za mną idzie pani Żon, bo przecież wie dobrze, że ona po angielsku zna zaledwie pięć razy więcej słów niż nasz kapitan. Z kronikarskiego obowiązku: dzieciok starszy zna słów tyle samo, natomiast młodszy nie zna słowa żadnego. Ani po angielsku, ani w żadnym innym języku.

Zanim jednak docieramy do łódki, pani robi niezapowiedziany postój przy niewielkiej budce, w której to budce siedzi gość i tak nam prawi:

– Dwoje adults, osiem euro.

Że niby Park Narodowy Jeziora Szkoderskiego i opłata za wstęp. No kurcze-kurde, myślę sobie, osiem euro nie majątek, ale zastanawia mnie, czy ta kwota wlicza się do wspomnianych wcześniej trzydziestu, czy też nie. Mam nawet chęć zapytać o to panią, która prowadzi nas do kapitana, ale ostatecznie rezygnuję, bo skoro znam około trzydziestu słów po angielsku, to chyba nikogo nie powinno dziwić, że unikam wplątywania się w zbyt skomplikowane konwersacje.

Preludium do rejsu po Jeziorze Szkoderskim (łódka)

Idziemy więc dalej, pani przeprowadza nas przez jakieś mokradła. Wreszcie dochodzimy do łajby i pani mówi, że teraz mam jej zapłacić te 30 euro. Bo taka jest cena rejsu po Jeziorze Szkoderskim. No kurcze-kurde, myślę sobie, niefajnie. Już mam przystąpić do renegocjacji warunków cenowych, gdy z łódki schodzi kapitan i prezentuje pierwsze angielskie słowo z tych trzech, które zna:

– Heloł! – mówi.

Na co dzieciok, że łał, tata, jaka super łódka i już się pakuje na pokład. Pani Żon z dzieciokiem drugim czyni to samo. A ja, czyli pan Koszmarny, dochodzę do błyskawicznego wniosku, że w sumie jesteśmy na wakacjach i nie ma sensu wykłócać się o parę drobnych. Tym sposobem odbiliśmy od brzegu.

TL;DR Rejs po Jeziorze Szkoderskim kosztuje 15 euro za osobę dorosłą. Cena za bilet wstępu do Parku Narodowego Jeziora Szkoderskiego to 4 euro od każdego pełnoletniego. Jeśli nie chcecie marnować czasu na miejscu, to w tym miejscu można wykupić rejs wcześniej.

Rejs po Jeziorze Szkoderskim (nasza wycieczka)

Na początku były szuwary. Albo nenufary, sam nie wiem:

Nenufary w Czarnogórze

Szuwaro-nenufary, lilie wodne, wodne kasztany albo coś innego

I nudno było, do tego aż stopnia, że starszy dzieciok wyciągnął jakieś swoje małe zabawki, które to zawsze ze sobą nosi pokitrane wszędzie po kieszeniach. I już do mnie tymi swoimi zabawkami macha i już słyszę z jego ust, że, tata, no weź, no chodź się pobawimy. Miałem odpowiedzieć, że nie będziemy się bawić, tylko rozglądać, bo nie po to tatuś zapłacił tyle euro za łódkę, żeby teraz się jeszcze bawić, ale nie zdążyłem nic z siebie wydusić, bo oto wypłynęliśmy z szuwarów i ukazało nam się Jezioro Szkoderskie w całej okazałości.

Jezioro Szkoderskie, Czarnogóra

Jezioro Szkoderskie w Czarnogórze – krajobraz w (prawie) całej okazałości

Zaczęło wiać, łódka się przechylała to w jedną, to w drugą, fale jakieś, sam nie wiem. Tak czy inaczej, trochę się o świecie nauczyłem i już wiem, że Jezioro Szkoderskie duże jest jak cholera. Nasz kapitan lekko musnął ster i przyjęliśmy azymut na kupę gruzu, co to nieopodal na brzegu stała. Gdy podpłynęliśmy bliżej, okazało się, że ta kupa gruzu to pozostałości po dawnej budowli. Co zresztą potwierdził nasz kapitan, dzieląc się z nami drugim angielskim słowem, które zna:

– Castle – powiedział kapitan.

Nieciekawy zamek przy jeziorze

Nasza trasa rejsu po Jeziorze Szkoderskim – twierdza tuż przy brzegu.

Fauna i flora Jeziora Szkoderskiego

Płyniemy dalej i znów kapitan muska ster, tym razem prowadząc naszą łajbę w stronę jakichś kikutów drzew, na których to kikutach siedzą ptaszyska. Nad Jeziorem Szkoderskim lata podobno pierdyliard 280 gatunków ptaków, ale wszystkie które widzimy, wyglądają identycznie.

– Birds – mówi kapitan, co (jak się pewnie domyślacie) było trzecim i zarazem ostatnim słowem po angielsku, które znał.

Obserwacja ptaków, Jezioro Szkoderskie

Jeden z gatunków ptaków Jeziora Szkoderskiego – kormorany czy pelikany?

Po dokładnym obejrzeniu ptaszysk, łódka płynnie zawróciła w stronę szuwarów, a z szuwarów błyskawicznie poprowadziła nas wąskimi kanałami z powrotem do  Virpazar. Tam przycumowaliśmy i powiedzieliśmy do kapitana:

– Tank-ju – no i jeszcze: – gut-baj.

Na co kapitan nic werbalnie nie odpowiedział, bo już wyczerpaliśmy jego lingwistyczne możliwości wcześniej. Machnął tylko dłonią na pożegnanie, a my stwierdziliśmy, że skoro rejs już się skończył, to właściwie jesteśmy całkiem głodni.

Przerwa na autoreklamę: jeśli wybierasz się do Czarnogóry i interesuje cię wypożyczenie samochodu, to polecam serdecznie mój tekst na ten temat: Czarnogóra – wynajem auta.

Virpazar – czas na lunch

Przeszliśmy się więc po miejscowości Virpazar, o którym to miasteczku ciężko wyrazić mi swoją opinię, gdyż z jednej strony nie jest ładne, ani nic, ale jednak ma w sobie jakąś niewypowiedzianą magię i w jakiś przedziwny sposób sprawia, że chce się w nim zostać dłużej.

Virpazar, Czarnogóra

Brama do Jeziora Szkoderskiego, czyli Virpazar w (prawie) całej okazałości

Ostatecznie wbiliśmy do knajpy, która mieściła się na atrapie pirackiego statku (dzieciok chciał). Lecz tam, w tej knajpie, nie było zbyt wiele do jedzenia. Więc zamówiliśmy tylko cudaczne ciastko, które – z tego co dowiedzieliśmy się od obsługi – maczane jest przed podaniem w czterech rodzajach mleka. Muszę się przyznać, że nawet nie wiedziałem, że jest aż tyle rodzajów mleka. Podliczmy: krowie, owcze, kozie… a czwarte jakie? Z homo sapiens?

Tak czy inaczej, ciastko zamówiliśmy. I je zjedliśmy, i dobre ono było, i dobrze było je zamówić, ale niestety nie pamiętam jego nazwy. A nie pamiętam pewnie dlatego, że jestem już bardzo zmęczony tym całym pisaniem. W związku z tym, pan Koszmarny żegna Jezioro Szkoderskie, dziękuje za uwagę i z całego serca zaprasza do kolejnych notek. Na przykład tej, gdzie zebrane zostały informacje praktyczne o Czarnogórze.

Mam nadzieję, że teraz już wiesz jak wygląda i jak można organizować rejs po Jeziorze Szkoderskim. Na koniec dodam, że jeśli nie interesuje cię pływanie łódką, to zawsze możesz podjechać na punkt widokowy (np. Pavlova Strana).

Jezioro Szkoderskie

Miodność – 4/6
Zadeptanie – 2/6

PS Dla porządku dodam jeszcze, że wypłynięcie z Virpazaru to nie jest jedyna opcja na rejs po Jeziorze Szkoderskim. W tym celu może posłużyć również wioska Vranjina.

PS2 Rakija szkodzi!

pankoszmarny

pankoszmarny - człowiek widmo, człowiek orkiestra. podróżnik, mąż, ojciec, póki co jeszcze nie dziad. podróże traktuje jako zło konieczne, co nie przeszkadza mu być niezastąpionym drogowskazem dla zagubionych duszyczek. blog podróżniczy koszmarnewakacje.pl to jego konik, pasja oraz szaleństwo w jednym.

7 komentarzy

  1. Baśka pisze:

    Dla osób odpornych na czarnogórskie standardy drogowe polecam trasę Virpazar-Wladimir (koło Ulcinja). Widoki z góry na jezioro cudowne, a i po drodze znajdzie się kilka dzikich plaż 🙂
    Sama droga jest szeroka na jedno auto (acz ruch ma dwukierunkowy oczywiście), kręta jest masakrycznie, barierek brak. Ale asfalt jest, chociaż momentami dziurawy 🙂

  2. Krajan pisze:

    To ciasto nazywa się tres leches i jest bardzo dobre 😉

  3. Dawid pisze:

    Źle się poczułem po samym przejrzeniu tego wpisu. Dodaję stronę do „omijać szerokim łukiem z powodu zagrożenia wyżygizmem”.

    • pankoszmarny pisze:

      Miło że się podzieliłeś, Dawidzie. Rozumiem, że lista stron, które omijasz, to twoje największe życiowe osiągnięcie?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *