Monteriggioni – zwiedzanie perełki Toskanii
Małe miasteczko. To właściwie dwie uliczki, nawet nie na krzyż, bo równoległe. Ale jechać warto, bo jest… no urocze, co tu dużo gadać. Pan Koszmarny daje znak jakości i gorąco poleca!
Z czym kojarzy ci się Toskania? Najprawdopodobniej z sielską atmosferą prowincji i kieliszkiem wina, wypijanym w trakcie malowniczego zachodu słońca. Może jeszcze z uroczymi, zabytkowymi miastami, w których gdzie nie rzucisz kamieniem, tam zaraz trafiasz na zabytkową budowlę. Jeżeli chcesz zachować swoje obecne skojarzenia, to lepiej nie zaglądaj do wpisów w tej części bloga. Tu bowiem znajduje się relacja pana Koszmarnego, który swoje wakacje w Toskanii już przeżył i teraz mówi o tym, jak tam jest naprawdę. Bez żadnych kompromisów. Tylko dla ludzi o mocnych nerwach.
Małe miasteczko. To właściwie dwie uliczki, nawet nie na krzyż, bo równoległe. Ale jechać warto, bo jest… no urocze, co tu dużo gadać. Pan Koszmarny daje znak jakości i gorąco poleca!
Florencja, ach Florencja! Perła renesansu! Miasto, które zdecydowanie trzeba… ominąć. Tako rzecze pan Koszmarny: nie jedźcie tam, gdyż ponieważ jest to zadeptany do bólu moloch, którego urok dawno zginął pod sandałami przemierzających go tłumów.
Ciekawe miejsce w Toskanii, czyli słynne San Gimignano ze swymi równie sławnymi wieżami. Pan Koszmarny był i nawet nie powie, że specjalnie żałuje. Bo to zacne miasteczko, które z czystym sumieniem polecam.
Pan Koszmarny wizytuje słynny toskański trójkąt bermudzki, zasadzony na demonicznych i zapyziałych wierzchołkach: Lukka, Piza i Viareggio. Czy te miejsca mają coś do zaoferowania? Czy warto marnować na nie czas?
Pan Koszmarny jedzie samochodem do Toskanii, gdzie najpierw rozbija namiot, a potem liczy zlewy. Na koniec ogląda plażę w Viareggio, ale na szczęście słońce szybko zachodzi.