Dziś pod lupę pana Koszmarnego wpada San Gimignano, czyli obowiązkowy (przynajmniej według przewodników) punkt na trasie każdej wycieczki do Toskanii. Czy miejsce to rzeczywiście warte jest swojej renomy? Choć pan Koszmarny podróżować nie znosi, to z bólem serca musi przyznać, że chyba jednak tak.

Średniowieczny Manhattan

San Gimignano zwane jest niekiedy toskańskim Manhattanem, a właściwie to średniowiecznym, bo toskański to może być diabeł, który tak naprawdę jest tasmański, a toskańska masakra piłą mechaniczną jest teksańska. Tak czy inaczej Manhattanem.

Skąd taka nazwa?

Otóż z tego względu, iż znajduje się tam kilka wieżyczek… że niby jak drapacze chmur, rozumiecie, jak w Nowym Jorku. Wieżyczki te wybudowali sobie niegdyś lokalni bogacze, by chronić się swoją nienaruszalną cielesność w przypadku nieoczekiwanego nadejścia zbójców. Działało to mniej więcej tak, że w przypadku nieoczekiwanego nadejścia zbójców bogacz wbiegał na górę wieżyczki, zamykał za sobą klapę i połykał klucz. Zbójcy zostawali na dole i tym sposobem bogacz mógł jeszcze chwilę pożyć. Przynajmniej do momentu, aż dawka kalorii zawarta w połkniętym kluczu zapewniała wystarczającą ilość energii by zasilić jego organizm.

Warte zauważenia jest to, że bogacze z San Gimignano mieli trochę oleju w głowie i swoje wieżyczki budowali w miarę proste, a nie jak ci z Pizy. Więc za to brawa.

Wieże w San Gimignano

Czy wiedziałeś, że tego typu wieże można spotkać nie tylko w San Gimignano? Jak nie wiedziałeś, to już wiesz. Podobne znajdują się chociażby w Bolonii i innych dziurach północnej Italii. W San Gimignano zachowało się ich po prostu największe skupisko, stąd sława tego miejsca.

Czy owa sława jest zasłużona? Niech przemówią obrazy:

San Gimignano - ulica starego miasta San Gimignano - zabytkowa starówka San Gimignano - wieże w Toskanii Widok z murów - San Gimignano Zwiedzanie San Gimignano

Gdzie zaparkować?

Jak to we Włoszech zwykle bywa – w okolicach murów miejskich 🙂 Są trzy duże płatne parkingi (P1, P2 oraz – tak, zgadliście – P3), koszt parkowania to 2 euro za godzinę. Podczas wizyty pana Koszmarnego (w lipcu) były wolne miejsca. Jeżeli ktoś ma awersję do płacenia za parking, to może poszukać jakiegoś wolnego miejsca wzdłuż samych murów, ale wtedy radzę dokładnie przyjrzeć się przydrożnym oznaczeniom, aby wizyta w San Gimignano nie kojarzyła wam się zbyt mocno ze słowem laweta 😉

Więcej info na temat parkowania oraz generalnie logistyki, znajdziecie w tym miejscu.

Czy warto jechać do San Gimignano?

No cóż, warto to się upić. A potem można jechać wszędzie, choćby nawet i do San Gimignano.

Pan Koszmarny podczas swojej wizyty docenił zwartą zabudowę miasta. No i cień. Te wieże, ta zabudowa cała, dawała fantastyczny cień, ratujący nas od spiekoty lipcowego słońca. A że jeszcze pomiędzy wieżyczkami ładnie hulał wiaterek, to zwiedzanie nawet mogło mi się podobać. Nie żeby się zaraz podobało, ale na pewno mogło.

Więc sobie chodziliśmy. Na Piazza della Cisterna była studnia, ponoć zabytkowa. Więc obejrzeliśmy studnię. Były tam też dwie lodziarnie, przed którymi ustawiały się ogromne kolejki. Pani Żon się nawet w jednej ustawiła.

Lody ponoć najlepsze na świecie… no cóż, lody są dobre generalnie, te też złe nie były, ale ja jednak głęboko wierzę, że gdzieś na świecie są jakieś lepsze.

Plazza della Cisterna, San Gimignano

Przypadkowo trafiliśmy też na chałupę Iwaszkiewicza. Czy jest tu ktoś, kto nie przepada za prozą tego pana? Jeżeli jest, to niech nie czuje się samotny, bo jest nas dwóch 🙂 I ten dom jego, tego Iwaszkiewicza, jest taki trochę jak jego proza. Nudnawy.

Dom Iwaszkiewicza, San Gimignano

Ale ogólnie miasteczko całkiem przyjemne. Malownicze i ten, no, niepowtarzalnej. Można jechać. Jest ok.

San Gimignano

Miodność 5/6
Zadeptanie: 4/6
Ocena ogólna: Polecam!

Jeżeli planujecie wyjazd do Toskanii, to na pewno z niecierpliwością oczekujecie kolejnych wpisów na ten temat. Ponieważ pan Koszmarny jest litościwy, to powiem wam w sekrecie, że kolejne wpisy będą. A kilka nawet już jest, choćby o Monteriggioni.

pankoszmarny

pankoszmarny - człowiek widmo, człowiek orkiestra. podróżnik, mąż, ojciec, póki co jeszcze nie dziad. podróże traktuje jako zło konieczne, co nie przeszkadza mu być niezastąpionym drogowskazem dla zagubionych duszyczek. blog podróżniczy koszmarnewakacje.pl to jego konik, pasja oraz szaleństwo w jednym.

3 komentarze

  1. studentka pisze:

    Nazwanie Bolonii dziurą przechodzi ludzkie pojęcie, zapraszam serdecznie jeśli Państwo nie byli, a jeśli byli to tym bardziej – może uda mi się chociaż trochę pokazać jak urządziliśmy się na tym zadupiu 🙂

  2. Margarita pisze:

    Podoba mi się ten styl przekazu, Panie Koszmarny! Brawo!

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *